Harry Potter
Obecny czas to Śro 0:57, 24 Kwi 2024

Rozdział Dziesiąty

 
Odpowiedz do tematu    Forum Harry Potter Strona Główna -> 8 Tom
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jak wam sie podobał dziesiąty rozdział
Był Bardzo Dobry
82%
 82%  [ 14 ]
Był Dobry
5%
 5%  [ 1 ]
Średni
0%
 0%  [ 0 ]
Słaby
5%
 5%  [ 1 ]
Nie mam zdania
5%
 5%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 17


Autor Wiadomość
Albus
Administrator
Administrator



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Sob 15:02, 10 Lis 2007    Temat postu: Rozdział Dziesiąty

Porażka Lucjusza Malfoy'a




Noc była pochmurna i zimna, mimo iż był to początek września na dworze było bardzo chłodno. Środkiem ciemnej uliczki szedł pewien mężczyzna. Jego płaszcz i włosy rozwiewał wiatr który niespodziewanie wdarł się na ulicę. Nagle mężczyzna skręcił w boczną uliczkę i w następnej chwili oślepiło go światło latarni, chodnik był pełen ludzi spieszących się za swoimi sprawami którzy nie mieli pojęcia że na ulicy pojawił się ktoś obcy. Nieznajomy ruszył przed siebie tarasując sobie drogę srebną laska która do tej pory trzymał pod rękę.
Ludzie którzy go mijali pokazywali go sobie palcami i szeptali między sobą. Jednak on był tak zdenerwowany że nie zwracał na nic uwagi, zszedł w boczną uliczkę rozpychając tłum stojących. Stał teraz po środku niewielkiego placu na którym paliła się tylko jedna latarnia oświetlając niewielki skrawek ziemi. W żadnym z okien nie paliło się światło jak gdyby nikt tu nie mieszkał. Nagle rozległ się głos…
- Lucjuszu ? –
W drzwiach jednej z kamienic stał mężczyzna i bacznie przyglądał się nieznajomemu.
- Tak to ja – powiedział spokojnie Lucjusz Malfoy
Nieznajomy przeszedł przez próg po czym podszedł do Lucjusza i uścisnął go ja brata.
- Dobrze cię widzieć, - powiedział Nieznajomy.
- Od kiedy zabrakło Czarnego Pana nic już nie jest pewne – powiedział ponownie
Lucjusz popatrzył na niego z podziwem.
- Ta-ak… Wejdźmy do środka –
Nieznajomy gestem zaprosił Lucjusza do środka.
Gdy tylko przeszli przez próg ów mężczyzna zatrzasnął drzwi po czym zaryglował niedbale zamek.
W domu było bardzo ponuro i ciemno, zapach jaki był w środku przyprawiał o nudności. Mimo to oboje usadowili się na krzesła przy kuchennym stole i z niecierpliwością na coś czekali.
- Jak Draco ? – zapytał nieznajomy.
Lucjusz spojrzał na niego jego twarz była całkowicie pochłonięta przez ciemność a oczy były bezlitośnie wpatrzone w niego.
- Draco ma się dobrze.. – odpowiedział.
- Musie jedynie trzymać się z dala od tłumów –
- Co racja to racja – powiedział Nieznajomy po czym wstał od stołu i bez słowa opuścił pokuj.
Chwilę później zjawił się ponownie niosąc nie wielka świece.
- Nie będziemy siedzieć po ciemku zachowajmy resztki godności. – powiedział stawiając świece na stole, po czym zapalił ja przy pomocy różdżki.
- Ukrywamy się, jesteśmy zdani tylko na siebie – powiedział Malfoy
Nieznajomy przytaknął po czym ponownie przysiadł się do stołu mówiąc.
- Mam nadzieje że się uda – powiedział
- Augustusie chyba nie wątpisz w nasze zwycięstwo ? – zapytał Malfoy.
Nieznajomy wykrzywił się w grymasie niezadowolenia po czym powiedział.
- Wiesz że nie lubię być tak nazywany Lucjuszu –
Na twarzy Mafloy pojawił się uśmiech a on sam nic nie powiedział.
- Uważasz że to bezpieczne miejsce Rookwood ? – zapytał ponownie Mafloy.
- Ale oczywiście nie ma możliwości aby ktoś nas tu znalazł – powiedział spokojnie Rookwood.
- Nie rozumiem twojej obawy Lucjuszu, dlaczego tak się boisz ? – zapytał.
- Przebywasz na co dzień w Ministerstwie, kto jak kto ale ty – zadrwił.
Mafloy spojrzał mu w oczy po czym powiedział.
- Widzisz u mnie strach Rookwood ?, -
- Jestem ostrożny i tylko dla tego nadal jestem wolny –
Po tych słowach oboje zamilkli.
Siedzieli tak spokojnie do czasu aż do drzwi ktoś zapukał. Oboje natychmiast poderwali się z miejsc jak oparzeni.
- Otworze to pewnie Dołohow – powiedział Rookwod po czym wyszedł z kuchni.
Chwile później dało się słyszeć skrzypienie drzwi oraz wymianę zdań.
- Dobrze że jesteś, Lucjusz już czeka – powiedział Rookwood
Dołohow wszedł do kuchni, jego długa szata była cała brudna a on sam wyglądał na bardzo zaniedbanego.
- Mafloy ? widzę że jednak przyszedłeś – powiedział spokojnie.
- Byłem pewny że nie lubisz tak, „rodzinnych” spotkań – zaśmiał się Dołohow po czym przysiadł się do stołu. Teraz razem w trójkę spoglądali na siebie w milczeniu.
- Uważam że to co robisz Lucjuszu jest bardzo ryzykowne – powiedział nagle Rookwood.
- A nie uważasz że to jedyny sposób aby mieć wszystko na oku ? – zapytał ze złością Mafloy.
- Moje informacje są bardzo przydatne-
- Nie twierdze że nie ale gdyby… - powiedział spokojnie Rookwood.
- Cisza! – krzyknął Dołohow.
- Lucjusz robi to co do niego należy, każdy z nas ma swoje zadanie.-
Po tych słowach już nikt się nie odezwał. Gdy tak siedzieli za oknem zaczął padać deszcz a plac tonął w kałużach. Chwile później ktoś zapukał do drzwi.
- Macnair w końcu jesteś – powiedział Rookwood otwierając drzwi.
- Witaj – powiedział Macnair po czym wszedł do środka.
Był cały przemoczony a jego twarz tak blada i oziębła jakby już był trupem. Jego długie włosy były mokre i brudne od błota a ubranie tak przemoczone że wysiało na nim jak na haku.
Gdy wszedł do kuchni woda ciekła z jego szat a on sam usadowił się na krześle w rogu pokoju.
- Jesteśmy już prawie wszyscy brak tylko Greyback’a – powiedział Dołohow.
- Jak zawsze, on uważa się za lepszego od nas – powiedział Rookwood ze złością.
- Rookwood czy to zazdrość ? – zadrwił Malfoy
Po tych słowach Rookwood wstał i jednym ruchem wyciągnął różdżkę.
- Ostrzegam cię Lucjuszu ! – powiedział
- Rookwood, siadaj mam dużo do omówienia – powiedział Macnair niedbale.
- Greyback, niech go szlak – powiedział Macnair
Po tych słowach drzwi otworzyły się z hukiem…
- Co do licha – powiedział Mafloy
W następnej chwili po kuchni wszedł Greyback.
Jego szaty były postrzępione a twarz tak niepodobna do ludzkiej że sam widok był przerażający.
- Przepraszam was panowie ale drzwi były zamknięte a nie mam zwyczaju pukać. – powiedział spokojnie Greyback.
- Widzę że jesteśmy wszyscy – oznajmił.
- Lucjuszu, jak dobrze cię widzieć – zadrwił Greybeck
Chwilę później cała piątka przysiadła się do stołu i przyciszonym głosem prowadzono rozmowę.
- Pamiętajcie że mam cel – powiedział Dołohow
- Zdziałaliśmy bardzo wiele, ale teraz musimy się skupić na zadaniu – powiedział
- A co z wiadomością ? – zapytał Rookwood
- Ten plan zawiódł, ale to nie koniec – powiedział Dołohow.
- Jak wiemy Lucjusz pracuje teraz w ministerstwie i przekazuje nam bardzo cenne informacje –
- Lucjuszu naprawdę brawa – powiedział Greyback po czym zaśmiał się głosem podobnym do wycia wilka.
- Macnair, dowiedziałeś się czegoś? – zapytał Dołohow.
Macnair spojrzał na niego wymownie po czym odpowiedział.
- To nie takie proste ludzie są podejrzliwi –
- Ale to tylko kwestia czasu – oznajmił
- Greyback, musisz się opanować nie możemy zwracać na siebie tyle uwagi – powiedział Macnair
- Trzeba działać z zaskoczenia –
- Macnair ma racje na razie nie będziemy się wychylać trzeba przeczekać – powiedział Dołohow.
- Jest jeszcze coś – powiedział ale nagle urwał.
Nagle przez pokuj przeleciało zaklęcie a on z trudem uskoczył na bok.
- Uciekajcie – krzyknął Macnair.
Aurorzy zaczęli napływać do środka, zaklęcia latały we wszystkie strony.
Śmierciożercy rozproszyli się po pokojach i prowadzili osobne walki z Aurorami, jednak było ich zbyt wielu.
- Avada Kedavra ! – krzyknął Rookwood.
Po czym jedne z Aurorów pad martwy na posadzkę, w następnej chwili w pokoju nie było już żadnego Śmierciożercy. Aurorzy którzy jeszcze przed chwilo byli pewni że tym razem ich złapią stali nad ciałem martwego kolegi.



W tym samym czasie kilka kilometrów dalej Lucjusz Mafloy właśnie teleportował się na niewielką londyńską uliczkę.
Uliczka była pełna ludzi jednak nikt nie zauważył że pojawił się ktos oby. Lucjusz szedł pewnym krokiem zmierzając do bliżej nieokreślonego miejsca.
- Skąd wiedzieli ! – powiedział sam do siebie.
- Jakim cudem –
Szedł teraz już zupełnie inna ulica była mniej zatłoczona i cicha, tylko gdzie niegdzie w oknach paliły się światła. Nagle się zatrzymał tuż przed niewielką kamienicą z pięknie rzeźbionymi drzwiami. Wszedł po stopniach i pchnął drzwi które od razu ustąpiły. Gdy wszedł do środka korytarz był zupełnie pusty, a ściany tak brudne że z trudem można było rozpoznać ich kolor. Jedynym źródłem światła była szpara w drzwiach na lewo gdzie słychać było odgłosy rozmowy. Lucjusz podszedł do nich i nacisnął klamkę i gdy tylko wszedł do środka od razu zamkną je za sobą. Stał teraz w niewielkim holu który wyglądał jakby ktoś niedawno się tu wprowadził, tuż przy ścianie stała sterta gratów a na około było pełno ziemi. Jego syn Draco krzątał się po kuchni i robiąc przy tym, sporo hałasu.
- Gdzie jest moja różdżka – usłyszał.
W następnej chwili usłyszał kolejny znajomy głos tym razem jego żony Narcyzy.
- Draco jest tu –
Lucjusz wszedł do kuchni i zauważył jak Narcyza podaje Draco różdżkę która on natychmiast chowa do tylniej kieszeni swoich dżinsów.
- Lucjuszu – usłyszał głos Narcyzy
On jednak nie odpowiedział stał i rozmyślał. Narcyza w tym czasie przygotowywała kolacje, jednak nie wychodziło jej to zbyt sprawnie od czasu utraty skrzata domowego. Cała rodzina była pogrążona w przedziwnej monotonni jak by świat się zatrzymał.
Lucjusz nie zważając na żonę przeszedł przez kuchnie i wszedł do niewielkiego zagraconego salonu. Na starej kanapie siedział Draco i bawił się swoją różdżką obracając ja w palcach. Lucjusz złapał go za rękę i powiedział.
- To nie zabawka, zachowuj się jak dorosły-
Draco wyrwał się z jego uścisku po czym powiedział do niego z pogardą
- To twoja wina że musimy tak żyć –
- Gdy nie… - powiedział Draco
- Milcz, jak możesz – usłyszał głos swojej Matki która właśnie weszła do salonu.
- Narcyzo spokojnie, Draco musi się pozbierać, jest za slaby – powiedział spokojnie.
- No dalej Draco – powtórzył spokojnie ale jego syn nie odezwał się słowem, siedział w milczeniu nadaj bawiąc się swoją różdżka.
Lucjusz usiadł na starym krześle tuż przed swoim synem który nie zwracał na niego uwagi i wyglądał na naprawdę zaniedbanego, Lucjusz teraz to dostrzegł. Jego włosy zawsze nieskazitelnie czyste teraz sterczały we wszystkie strony a jego szata była tak brudna i zużyta że z trudem można było rozpoznać jej kolor. Draco wyglądał naprawde okropnie a on wiedział że to jego wina że przez niego wszystko jest takie trudne że to on zniszczył mu życie. Czuł się winny i za to wszystko za to że już nigdy nie będą mogli żyć normalnie, do końca życia będą oglądać się za siebie.
- Draco posłuchaj – powiedział spokojnie
Draco podniósł głowę ale nadal nie spojrzał w jego oczy.
- To wszystko przeminie, mamy plan –
- Ludzie zapłacą za wszystko – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Drako teraz spojrzał na niego ze złością.
- Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, a ty chcesz aby było jeszcze gorzej – powiedział Draco.
- Myślisz że to wam się uda, złapią cię, a ja i mama zostaniemy sami – po tych słowach pochylił ponownie głowę.
- Musza za to zapłacić , Potter i jego szlamy – powiedział Lucjusz w furii.
- Draco będę potrzebował twojej pomocy – powiedział już bardzo spokojnie.
Jednak jego syna nie spojrzał na niego nadal siedział za zawieszoną głowa wpatrując się w swoje nogi.
Lucjusz wiedział że jego syn jest przygnębiony ta sytuacja i że prędzej wyda go Ministerstwie niż mu pomoże, mimo to próbował go nakłonić do działania.
Draco nagle wstał i nie zwracając uwagi na ojca wyszedł do pokoju na lewo po czym zatrzasnął za sobą drzwi. Lucjusz także wstał i udał się do kuchni gdzie jego żona przygotowywała obiad. Gdy wszedł do pokoju Narcyza właśnie podawał obiad na stół. Zauważył że i ona wygląda naprawdę okropnie,jej szata była bardzo brudna a twarz tak zimna i nieprzenikniona,
- Lucjuszu zjedz coś, wyglądasz okropnie- powiedziała, po czym ponownie zabrała się za gotowanie.
Lucjusz zasiadł do stołu jednak nagle ktoś zapukał do drzwi.
Cała rodzina natychmiast poderwała się z miejsc nawet Draco wyszedł z pokoju.
- To ja Rookwood – powiedział ktoś za drzwiami.
Lucjusz jakby się uspokoił schował różdżkę za pazuchę po czym otworzył drzwi.
Na korytarzy rzeczywiście stał Rookwood, wyglądał na zdyszanego podpierał się o ścianę i straszliwie dyszał. Lucjusz ruchem ręki zaprosił go do środka po czym zamknął drzwi.
- O co chodzi ? – zapytał zdziwiony
Rookwood wszedł do kuchni i złapał za talerz z obiadem, i połknął wszystko w mgnieniu oka po czym powiedział.
- Musze tu przeczekać Lucjuszu, Aurorzy krążą po cały Londynie-
- Nie chce się wychylać – powiedział spokojnie po czym wyjrzał przez okno.
Lucjusz podszedł do niego i spojrzał w jego oczy mówiąc.
- Dziś możesz zostać ale jutro się wyniesiesz Rookwood, zrozumiano? –
- Spokojnie jak tylko się rozwidni znikam – powiedział odpychając Lucjusza na bok.
Rookwood usiadł przy stole po czym powiedział.
- Masz już jakiś plan Lucjuszu –
Lucjusz spojrzał na niego wymownie ale nie odezwał się słowem.
- Czy nadal zawierzasz siedzieć w Ministerstwie i udawać kogoś kim nie jesteś? – powiedział ponownie Rookwood.
- Już o tym rozmawialiśmy, to co wiem jest bardzo przydatne – odpowiedział ze złością.
Rookwood już chciał coś powiedzieć ale nagle huk…
- Ohh – usłyszał głos Narcyzy.
- Co to było- jednak nim ktoś zdążył się odezwać drzwi wyleciały z zawiasów i uderzyły o ziemie robiąc przy tym okropny hałas.
W następnej chwili do środka wbiegli aurorzy miotając zaklęciami we wszystkie strony.
- Ty ! – krzyknął Lucjusz.
- Rookwood poszli twoim śladem – jednak nie było czasu na kłótnie.
- Narcyzo, Draco uciekajcie – krzyknął Lucjusz.
W następnej chwili ujrzał jak jeden z Aurorów krzyczy.
- Nie pozwólcie im uciec, Avada Kedavra ! – po czym strumień zielonego światła przeleciał kilka centymetrów nad jego głowa. Następnie zobaczył jak trafia on Narcyze która właśnie przekraczała próg salonu. Widział jak jej martwe ciało opada na ziemie, jak odbija się bezwładnie od posadzki, widział jej twarz była zastygłą w grymasie szoku. Krew uderzyła mu do głowy wiedział co musi zrobić…
- Incido !!! – w następnej chwili na twarzy jednego z Aurorów pojawiło się okropne rozcięcie. Auror zawył z bulu i upuścił różdżkę.
- Avada Kedavra – krzyknął Lucjusz.
Zielone światło ugodziło Aurora prosto w pierś a on pad na ziemie zalewając się krwią która ciekła z rany na jego twarzy.
- Draco uciekaj, ! – krzyknął do Syna który pochylał się nad ciałem matki.
On jednak nadal stał i krzyczał przez łzy.
- To Ty ja zbiłeś, to przez ciebie –
Walka trwała a Aurorzy nie odpuszczali rzucając bardzo złożone zaklęcia w ich stronę.
- Zatrzymaj ich - krzyknął do Rookwooda która był już wykończony i ledwo stał na nogach.
On sam podbiegł do Draco i złapał go za rękę ciagnac do salonu.
- Nie !! – krzyczał Draco
- Nie !! –
Lucjusz skupił się bardzo mocno trzymając syna za nadgarstek. W następnej chwili on i Draco teleportowali się z salonu pozostawiając Rookwooda na pewną śmierć.



Chwile później stali już w lesie gdzieś daleko poza Londynem.
Draco wyrwał się z uścisku ojca i klęk bijąc rękoma o ziemie, łzy spływały po jego policzku, był wściekły na ojca szał jaki go ogarnął był niewyobrażalny.
Lucjusz stał nad synem i słuchał jak ten wytyka mu jego największy błąd.
- To twoja wina !! – krzyczał Draco przez łzy.
- Jesteś taki jak Voldemort poświęcisz wszystko dla władzy, i to ja zabiło –
Wiedział że Draco ma rację, gdyby nie jego zawiść i chęć zdobycia władzy nigdy by do tego nie doszło, tam myśl sprawiła że łza pociekła po jego policzku…







PS: Rozdział trochę inny od pozostały ale bardzo ważny. Czekam na komentarze...



Zapowiedzi:

Rozdział Jedenasty: Zamek Hogwart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
belial_
Członek Zakonu
Członek Zakonu



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Sob 15:58, 10 Lis 2007    Temat postu:

HMM...
wiec tak:
pod koniec 7 tomu luciusz sie "nawrocil"
dziwne to troche... moze to blad autora, a moze jakis jego haczyk:) ogolnie ok...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
tom14
Mugol
Mugol



Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 9:53, 11 Lis 2007    Temat postu:

Ja mam ciekawe spostrzezenia Smile... Wczytajcie sie w to o czym oni rozmawiaja... Rozdział Boski Smile Lucjusz troche mi go szkoda

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gohji
Administrator
Administrator



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 10:27, 11 Lis 2007    Temat postu:

Wildze w komentarzach żenadę. Nie potraficie nawet pięciu zdań napisać. Same tylko ochy i achy. Może ktoś by wreszcie jakiś rozdział obiektywnie skrytykował? Ja widzę kilka błędów, ale wystrzegam się komentarzy, gdyż moja ocena będzie subiektywna bo Albus to mój bliski przyjaciel, znamy się około 8 lat i mi jest ciężko coś obiektywnie napisać. Acha i proszę mi nie pisać że Albus jest tak dobry że w tym co napisał nie ma błędów. A jeśli wam się podoba to napiszcie to co wam się podoba czego wam brakuje a nie:
-rozdział jak zwykle świetny
-kozacko
-za*****cie
itd.

Narazie usuwam komentarze i zostawiam te które trzymają jakiś poziom.
Ale od następnych rozdziałów w skrajnych wypadkach będą lecieć kreski

O rozdziale nie napisze tu ponieważ i tak nic to nie wniesie do dyskusji, ani do poczynań Albusa, bo tu potrzeba obiektywizmu.



Aktualizacja Regulaminu- zapraszam do lektury


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
alex44
Mugol
Mugol



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 10:44, 11 Lis 2007    Temat postu:

Widze że i moj post został usunięty...
Dlatego pisze jeszcze raz Smile Rozdział naprade wciagajacy, poza tym jest całkowicie inny i to jest jego zaleta... Zaciekawiło mnie także to o czym mówia Śmiercio... jak już pisał "tom" coś jest ukryte miedzy słowami Smile Jeszcze raz podziekuje za tak wspaniały rozdział oby tak dalej...

PS: Uwazam że Draco ponosi za wysoką karę szkoda mi go Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Albus
Administrator
Administrator



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 10:51, 11 Lis 2007    Temat postu:

Ho ho Gohji zabrał się do roboty Razz... Napiszcie jeszcze raz hmm, tylko prosze o bardziej kakretne wypowiedzi tak abym mogł coś z tego wywnioskowac, i wprowadzic zmiany. Mile widziane spekulacje Smile

PS: Mam nadzieje że moj post nie jest bez sensu i wnosi cos nowego Razz Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gohji
Administrator
Administrator



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 11:23, 11 Lis 2007    Temat postu:

Nie wnosi nic nowego i dostajesz bana Wisielec

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
marcin971276
Czarodziej
Czarodziej



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/6


PostWysłany: Nie 18:02, 11 Lis 2007    Temat postu:

Gohij ja mam taka malą uwage mógłbys nie czepiac sie slów kazdego uzytkownika i pozwolic pisac nam co chcemy bo chcialbym powiedziec ze od tego raczej jest forum a nie zeby zabraniac uzytkownikom pisac posty bo sa bez sensu daj im prawo wypowiedzenia sie bo jesli tego nie zrobisz to nie bdzabardzo chcieli odwiedzac tego furum bo po co jak nie wolno nic pisac ;/ sorry zawsze bylem szczery i za to ciepialem w mlodosci ale takie jest moje zdanie i poco je ukrywac to nie ma sensu a po co ja to pisze jak i tak usuniesz moj post

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Maya
Nauczyciel w Hogwarcie
Nauczyciel w Hogwarcie



Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 19:05, 11 Lis 2007    Temat postu:

Rozdzial bardzo mi się podobal, trzeba byloby troche poprawek pododawac, bo czesto dialogi niepotrzebnie byly porozdzielane itp...ale poza tym super, zaglosowalam na "bardzo dobry", no i ekstra, że daliście coś z Draco, mam nadzieje, że z nim będzie coś wiecej jeszcze^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
ksomyrk
Mugol
Mugol



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Pon 10:09, 12 Lis 2007    Temat postu:

"W następnej chwili ujrzał jak jeden z Aurorów krzyczy.
- Nie pozwólcie im uciec, Avada Kedavra ! – po czym strumień zielonego światła przeleciał kilka centymetrów nad..."

no sory Shocked ale Aurorzy nie używają zaklęć niewybaczalnych bo ... są niewybaczalne !!! Mad Mad

Jak dla mnie totalna pomyłka, już lepiej by było gdyby aurorzy odbili zaklęcie Lucjusza, które by zabiło Narcyzę. Efekt ten sam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Albus
Administrator
Administrator



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Pon 14:07, 12 Lis 2007    Temat postu:

Ksomyrk wez pod uwage ze Aurorzy maja teraz jedno zadanie zlapac śmierciorzeców i musza to zrobic za wszelka cene i kazda forma ataku jest dozwolona. Jednak nie mogles o tym wiedziec bo to w nastepnych rozdziałach podczas rewolucji Smile zwiazanych z *******

PS: Od kiedy da sie odbic zaklecia niewybaczalne?.


Wszystko wyjasnie w nastepnych rozdziałach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Maciek_94
Pracownik Ministerstwa Magii
Pracownik Ministerstwa Magii



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wejherowo


PostWysłany: Pon 16:15, 12 Lis 2007    Temat postu:

A przecież w HP i Czara Ognia było że ten cały Barty Crouch ustanowił jakąś taką ustawę o tym że aurorzy mogą używać zaklęć niewybaczalnych. Bo wcześniej musieli brać ich żywcem, ale potem już nie musieli tylko mogli ich na miejscu za*****Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
belial_
Członek Zakonu
Członek Zakonu



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Pon 18:42, 12 Lis 2007    Temat postu:

nie pamietam tego... zaklecia niewybaczalne jak i veritaserum byly niedozwolone chyba oO

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
robert1002
Mugol
Mugol



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6


PostWysłany: Nie 10:11, 21 Mar 2010    Temat postu:

Tak mnie wciągło a już dawno przestaliście pisać szkoda może kidyś wrócicie do pisania tomu 8 <czekam>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Harry Potter Strona Główna -> 8 Tom Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin